Czym się bawić

Według wielu naukowców - wszystko, co jesteśmy w stanie osiągnąć w wieku dojrzałym, zawdzięczamy wcześniejszym, dziecięcym zabawom rozwijającym cierpliwość, dążenie do celu....

Rzadko stawiamy sobie takie pytanie, częściej myślimy w popłochu, co kupić dziecku na gwiazdkę, na urodziny, jaki prezent przygotować, gdy nasz syn lub córka zostali zaproszeni do kolegi albo koleżanki; jest jeszcze gorzej, gdy musimy obdarować zabawką dziecko znajomych. Zaglądamy wtedy do portfela, co jest zupełnie zrozumiałe, i przeznaczamy jakąś sumę na ten cel, nadal jednak mało myśląc o dziecku, to znaczy mało tak naprawdę myśląc o dziecku.

Zdajemy się wtedy często na opinię sprzedawcy w sklepie lub na bazarze, a ostatnio nawet domokrążcy (nierzadko właśnie w tym systemie sprzedaży oferowane są zabawki), na informację z opakowania (często nieprawdziwą), pochodzącą od producenta, sugerującego optymalny wiek użytkownika i opisującego niezwykłe walory swego produktu. “Znakomitym” źródłem wiedzy o tym, co należy kupić, są oczywiście reklamy. Zakup modnej zabawki jest dla nas zresztą dość bezpieczny - przynajmniej pokażemy, że jesteśmy “na czasie” i nie tracimy kontaktu z otaczającą nas rzeczywistością; dziecko prawdopodobnie będzie zadowolone, bowiem jego marzeniami również rządzą reklamy, szczególnie gdy mamy do czynienia z dziećmi starszymi.

Problem reklamy zabawek to oddzielne ogromne zagadnienie. Wszechobecność reklam w naszym życiu spowodowała, że często już reagujemy na nie automatycznie, rutynowo i co za tym idzie - bezrefleksyjnie. Przestajemy zauważać, że równolegle np. z nowym serialem telewizyjnym dla dzieci pojawiają się zabawki imitujące bohaterów serialu, przybory piśmiennicze, ubrania opatrzone wizerunkami postaci filmowych, zabawy dzieci zaczynają przypominać akcję filmu, potem pojawia się nowy film i nowa kampania i tak dalej, i tak dalej. Prawie odruchowo sięgamy po te właśnie rzeczy, bo nagle wszyscy chcą mieć to samo.

Jest to gigantyczny przemysł, starający się stale kreować nowe mody na swoje nowe produkty, często będące tylko bardziej kolorową i dużo droższą mutacją znanych już zabawek. Ale bardzo sugestywna reklama powoduje, że nie tylko dziecko, ale również dorosły ulega jej i kupuje “magiczną” zabawkę, która “uszczęśliwi” jego dziecko, tym bardziej że inne dzieci już ją mają lub chciałyby ją mieć. Nasze dziecko żyje w grupie rówieśniczej, która rządzi się określonymi prawami. Im starsze dziecko, tym zdanie rówieśników jest dla niego ważniejsze. Jest mniej od dorosłego odporne na odrzucenie przez grupę rówieśniczą, bardziej mu zależy na akceptacji kolegów, odczuwa potrzebę przynależności do grupy - tylko w trakcie różnorodnych kontaktów z otoczeniem mogą się kształtować prawidłowe postawy społeczne. Co w takim razie dzieje się z dziećmi, których rodzice nie mogą kupić tych fantastycznych zabawek ? Nie mogą lub nie chcą, bo i tak się czasem zdąża, choć chyba relatywnie rzadko. Zostawmy ten temat, bowiem reklama i jej wpływ na preferencje “zakupowe” to tak obszerne zagadnienie, że należałoby się nim zająć w odrębnym opracowaniu, a - bardzo szeroko rozumiany - wpływ reklamy na dziecko to tak delikatna materia, że nie pokusimy się jej tknąć bez pomocy psychologów. Wróćmy więc do zabawek.

Dlaczego kupujemy zabawki ?

Niby proste pytanie, a jednak - gdy przeprowadziliśmy krótką sondę wśród przypadkowo zagadniętych rodziców dzieci w różnym wieku - otrzymaliśmy całkiem zróżnicowany zestaw odpowiedzi. Niektórzy rodzice zastrzegali się, że problem nie dotyczy ich, lecz innych rodzin, ale uważają, że zabawki kupowane są na pokaz - mają świadczyć przede wszystkim o statusie materialnym rodziny. Abstrahując od prawdziwości tego typu deklaracji, można by wyróżnić kilka charakterystycznych, powtarzających się odpowiedzi.

Kupujemy zabawkę, bo dziecko prosi o nią. W takim przypadku udział dorosłego w wyborze przedmiotu jest żaden i ogranicza się de facto do wyłożenia odpowiedniej sumy pieniędzy. Zabawka generalnie nie budzi zastrzeżeń, jest postrzegana przez dorosłego jako ładna i chyba niedroga, skoro godzi się na jej zakup bez zbędnych dyskusji.

Kupujemy zabawkę, bo chcemy dziecku , niekoniecznie własnemu, sprawić przyjemność. Jest to powód ściśle związany z poprzednim - dziecko wcale nie musi deklarować chęci posiadania zabawki - to my uważamy, że powinno ono chcieć coś dostać. Pobudki są szlachetne - najczęściej pragniemy dziecku wyrazić nasze uczucia bądź sprawić mu bezinteresownie przyjemność - działamy spontanicznie i kupujemy rzecz, najczęściej przypadkową, o której sądzimy, że sprawi radość.

No cóż, wstyd się przyznać, ale jest okazja do zakupu. Trzeba coś kupić dziecku. To wcale nie oznacza, że zrobimy to z mniejszym zapałem lub wręcz uczuciem, ale ... no właśnie czasem bardziej chaotycznie, bo zbliża się termin (urodzin, imienin, Pierwszej Komunii, Bożego Narodzenia itd.) i podejmujemy bardziej lub mniej przemyślaną decyzję - w zależności od skali ryzyka finansowego. Czasem od dawna myśleliśmy o wydatku związanym ze świętem, pytaliśmy naszego milusińskiego, konsultowaliśmy wśród krewnych i znajomych, ale nawet wtedy nasze myślenie koncentrowało się bardziej wokół zakupu niż samego dziecka.

Oczywiście w wymienionych sytuacjach zazwyczaj zabawka nam również się podobała, więcej - sami chcielibyśmy taką mieć lub taką właśnie mieliśmy.

Sentymenty lub nie zrealizowane potrzeby. Kiedyś to były gry ! - cała rodzina siadała wokół stołu i grała w “Lotto” - i kupujemy grę planszową, która przypomina naszą z dzieciństwa. Dziecko wprawdzie nudzi się przy niej okropnie, ale my jesteśmy zachwyceni. Jeszcze zabawniejsza sytuacja ma miejsce, gdy tatuś leży na ziemi i piszczy z zachwytu nad kolejką elektryczną, a dziecko nie wie, o co w tym wszystkim chodzi - dlaczego nie dostało piłki nożnej, o której marzyło ?

Jak widać, pobudki skłaniające nas do zakupu zabawki są różne. Czasem uważamy wręcz, że dziecko musi to mieć, bo po prostu sądzimy, że zabawka “coś załatwi” - przedmiot staje się więc czymś więcej, ma spełnić pewną funkcję społeczną. Moje dziecko nie jest gorsze( ma takie same zabawki jak inni), moje dziecko jest lepsze (stać mnie na takie zabawki, niczego dziecku nie żałuję) - przypisujemy zabawce moc uzdrawiania stosunków międzyludzkich lub wręcz poprawiamy sobie sami samopoczucie - mój syn ma komputer ! - Tylko nie wiem, po co mu on, bo chłopak i tak cały czas siedzi na podwórku (zamiast komputera może być gra telewizyjna, rower górski, kosztowne klocki itd.).

Każdy z wymienionych powodów jest dobry, by kupić dziecku zabawkę, nawet tak małostkowy i egoistyczny jak ostatni z wymienionych. Nie są to najpiękniejsze pobudki kierujące bliźnimi, ale cóż, nie zawsze bliźni są piękni. Zapewne byłoby wspaniale, gdyby o doborze zabawki decydowało - jako podstawowe - kryterium potrzeby. Po prostu dana zabawka jest dziecku w jakimś momencie jego rozwoju fizycznego, umysłowego lub emocjonalnego potrzebna.

Często bowiem zapominamy lub wręcz nie wiemy, że zabawa nie jest żadną dziecięcą fanaberią, okresem przejściowym i niepoważnym sposobem spędzania czasu przez dziecko.

Tymczasem - według wielu naukowców - wszystko, co jesteśmy w stanie osiągnąć w wieku dojrzałym, zawdzięczamy wcześniejszym, dziecięcym właśnie treningom nad myśleniem, zapamiętywaniem, przyswajaniem sobie reguł gry,

zabawom rozwijającym cierpliwość, dążenie do celu, mądrą i ambitną rywalizację, uczącym radzenia sobie z chwilowymi niepowodzeniami.

Setki zabaw, w których braliśmy udział w różnych okresach naszego życia, pozwoliły nam rozwinąć się nie tylko fizycznie, ale także intelektualnie i uczuciowo. Po prostu nie ma w dzieciństwie innego sposobu poznawania świata i wyrażania własnego do niego stosunku niż w zabawie i poprzez zabawę. Jedynie aktywność jest stanem stymulującym wszechstronny rozwój. To zabawa i odpowiednio dobrane do niej zabawki prowokują i utrzymują ten stan, umożliwiający dziecku przeistoczenie się z samotnika w istotę społeczną. Zabawki, jako “narzędzia” wywołujące zabawę i umożliwiające ją, pomagają zrozumieć świat od pierwszych chwil życia człowieka.

Dosłownie od momentu narodzin. Noworodek jest wprawdzie zdecydowanym śpiochem, ale wydłużające się okresy czuwania lubi sobie umilać coraz dokładniejszym poznawaniem najbliższego otoczenia. Delikatne ingerowanie w jego świat lekkimi bodźcami (grzechotka o nieagresywnym dźwięku) powinno sprawić maluchowi przyjemność. Musimy dobrze przyjrzeć się każdemu przedmiotowi, który może trafić w zasięg rączek dziecka - muszą być absolutnie bezpieczne !

Jest to podstawowa zasada, o której nie wolno nam zapominać - zabawka musi być bezpieczna, podobnie jak miejsce zabawy dziecka, i to niezależnie od tego, ile dziecko ma lat - kilka czy kilkanaście.

Grzechotka, gryzaczek, maskotka, które damy do ręki niemowlakowi, muszą odznaczać się wieloma cechami i właściwościami, które ogólnie złożą się na wspólną cechę - bezpieczne. Unikajmy w tym okresie zabawek pluszowych, bowiem maluch poznaje świat organoleptycznie, co oznacza, że nigdy nie poprzestaje na przyjrzeniu się przedmiotowi, lecz jeszcze musi włożyć go do buzi. Ze względów higienicznych lepiej będzie, gdy podamy dziecku zabawkę, którą można w każdej chwili umyć. Ponieważ przedmioty, będące w zasięgu ręki dziecka, trafiają do jego ust, muszą być absolutnie nietoksyczne. Kształt ich powinien być obły, bez ostrych spoiw i kantów. Jeżeli zawierają elementy dzwoniące, brzęczące i grzechoczące, to muszą być one bezpiecznie i trwale zamknięte przed dzieckiem. Nie mogą być to przedmioty, które ulegną odkształceniu, pęknięciu bądź potłuczeniu na skutek ... rzucania ! Na “swobodne spadanie” musimy być bowiem przygotowani, a może nawet zawczasu powinniśmy potrenować, jest to bowiem dość żmudna praca.

Pierwsze zabawy niemowlęcia mają charakter manipulacyjny. Badanie przedmiotu, który znalazł się w zasięgu wzroku i rąk dziecka, dotyczy jego właściwości - faktury, miękkości, kształtu, możliwości wydawania dźwięków, temperatury, ciężaru, barwy - cóż za cudowna gama doznań. Im więcej zróżnicowanych bodźców będziemy dziecku dostarczać, tym bogatsze staną się

jego wrażenia, tym pełniej będzie chłonęło informacje z zewnątrz. Jeszcze ich w pełni nie zapamięta, ale systematyczne powtarzanie, które jest cechą tego okresu rozwojowego, służy właśnie gromadzeniu “danych” o świecie zewnętrznym. Wystarczy przyjrzeć się, jak maluch wnikliwie bada przedmiot, który udało mu się uchwycić - głaszcze go prawie pieszczotliwie, starając się poznać jego kształt i powierzchnię - dlatego nie może mieć ona żadnych ostrych zarysowań. Obraca go, ogląda, uderza nim i nasłuchuje wydawanego przez dany przedmiot dźwięku, a potem wyrzuca go, by po chwili domagać się go z powrotem. Pozornie mechaniczna zabawa w “podaj to, co rzuciłem” jest nieodzownym elementem poznawania świata. Dziecko znajduje przyjemność w opanowywaniu funkcji przedmiotu i zarazem samego przedmiotu. Jest to odkrycie na miarę opanowywania nieokiełznanych żywiołów przez człowieka. Jeżeli jesteśmy zmordowani podawaniem (sto pięćdziesiąty raz) przedmiotu, który wypadł z łóżeczka, jeśli do szału doprowadza nas “ swobodne spadanie” grzechotki, spójrzmy na zadowolenie malujące się na twarzy dziecka, jego żywą gestykulację i coraz ciekawsze formy gaworzenia - to naprawdę wynik aktywności - proporcjonalny do jej natężenia.

Jest to chyba jedyny okres w życiu człowieka, gdy przewagę ma ilość nad jakością - ważna jest dla rozwoju dziecka liczba bodźców. Małe dziecko - w wieku do dwóch lat - obcuje ze światem realnym, tzn. nie potrafi przekształcać tego , co ma w rękach, tego , co widzi, w coś innego, nie przystosowuje rzeczy do własnych wymagań. Ważny jest dla niego świat realny, tak jakby potrzebował stabilnych, niewzruszonych filarów, na których może oprzeć dalsze eksperymenty z rzeczywistością. Dlatego maluch, który zaczyna chodzić, gadać do otoczenia w swoim języku, potrzebuje przedmiotów do “prawdziwego” używania. Wózek jest wózkiem dla lalek, bo wozi się w nim lalki lub klocki, samochód jeździ i trąbi, a farby malują (z początku wszystko, co popadnie, ale co za wspaniała satysfakcja z opanowania materiału!).

Jak widać, już od samego początku człowiek jest istotą z natury ciekawską i aktywną, a rolą rodziców i opiekunów jest stymulowanie tej naturalnej aktywności, poprzez dostarczanie coraz to nowych bodźców, dzięki czemu następuje wyraźne przyspieszenie rozwoju umysłowego dziecka.

Wraz z wiekiem dziecka zabawy manipulacyjne nabierają coraz bardziej złożonego charakteru, czas zabawy wydłuża się.

Od drugiego roku życia dziecko w zdecydowany sposób rozszerza sferę swego działania dzięki rozwojowi pamięci i wyobraźni. Wcześniejsze wielokrotne powtarzanie tych samych czynności, które wydawało się nam czasem pozbawione sensu, było w rzeczywistości między innymi ćwiczeniem pamięci. Teraz mamy ogromne pole do popisu - możemy delikatnie, krok po kroku rozszerzać i pobudzać wyobraźnię dziecka. Zabawki mogą wykraczać poza świat znany z doświadczeń codziennych. Oprócz bardziej złożonego charakteru zabaw manipulacyjnych w tym okresie daje się zauważyć wzrost zainteresowania działaniami funkcjonalnymi. Dziecko uczy się, oczywiście tylko i wyłącznie czynnie, wzajemnych zależności między przedmiotami i ich funkcjami. Otaczający świat a ruch, przemiana, kształtowanie najbliższego środowiska. Szczególnie w tym okresie życia dziecka zabawki i zabawa powinny być związane z porami roku, starajmy się wykorzystać to, co niesie nam nadwątlona przez tzw. cywilizację przyroda. Dzieci w wieku od około dwu lat do kilku nawet (są to ramy wiekowe oczywiście bardzo orientacyjne) zaczynają próbować wpływać na otaczającą je rzeczywistość, zmagając się np. z piaskiem, wodą, liśćmi, kasztanami, patykami, kamykami itp. Oczywiście nie umniejsza to roli gotowych zabawek, ale wspaniałą rzeczą jest wzbogacanie doznań poprzez chociażby wykorzystywanie naturalnych surowców. Dziecko w wieku przed przedszkolnym ma potrzebę opanowania otaczających je przedmiotów pod względem ich rzeczywistych cech. Stara się znaleźć, chyba po raz pierwszy w życiu (i miejmy nadzieję nie ostatni), jakiś sens w tym wszystkim, co je otacza. Segreguje, porządkuje, przekłada według pewnych prawideł - np. wielkości, kształtu.

Jest w sprzedaży dużo zabawek, które mogą znakomicie pomóc dziecku, pokazując mu, jak wprowadzić ład w pozorny chaos, stosując pewne prawidłowości - np. dobierając kształt do kształtu, kolor do koloru. Warto dziecko wyposażyć w układanki, również przestrzenne. Zaczynamy zawsze od najprostszych, kilkuelementowych. Jakie wybrać, podpowie nam samo dziecko, pod warunkiem, że będziemy je wnikliwie obserwować - jego zabawy są źródłem informacji o nim, o jego stosunku do otoczenia. W zabawie wyraża się własne “ja” dziecka, często sygnalizuje ono w trakcie nieskrępowanych zabaw swoje obawy i lęki - to też jest funkcja zabawy.

Dobierając dla dziecka młodszego wszelkiego rodzaju układanki - wrzucane do pojemnika z odpowiednimi otworami, nakładane według wielkości na patyczek, wkładane jedna w drugą jak “baby” i wiele jeszcze innych - zawsze dokładnie je oglądamy. Przede wszystkim pod względem bezpieczeństwa wykonania, dla malucha nie mogą to być zbyt drobne elementy, pamiętajmy o brzegach, kantach itd. Jak jest wykonana zabawka, to też ważna informacja dla dziecka - nie lekceważmy go i kształtujmy jego poczucie estetyki. Każda następna zabawka tego typu powinna poszerzać doświadczenia, być drobnym krokiem naprzód, utrwalać umiejętności, ale także wzbogacać je. Nie oznacza to, że jesteśmy pod stałą presją coraz to nowych zakupów. Równie wspaniałą zabawą dla naszego malucha będzie “uporządkowanie” prawdziwej szuflady lub pojemnika na długopisy. W trakcie tego typu ciężkiej pracy nie spuszczamy dziecka z oka ani na sekundę, bowiem wiele przedmiotów dla nas w oczywisty sposób bezpiecznych - dla dziecka stanowi zagrożenie.

W drugim roku życia wzrasta również zainteresowanie tworzeniem i przekształcaniem w trakcie bardzo jeszcze prymitywnych zabaw konstrukcyjnych. Okazuje się, że bardzo pożądaną zabawką staje się wiaderko, łopatka, foremki, wszelkiego rodzaju pojemniki, klocki! Dziecko młodsze, do trzech lat, jest nastawione głównie na eksperymentowanie, każda sytuacja traktowana jest jak nowa i najlepiej będzie, gdy stworzymy mu możliwość dokonywania satysfakcjonujących odkryć. Każdy dzień, każda wręcz chwila przynosi nowe doznania, tym bardziej że świat poznawany jest dosłownie w pędzie, a nie jak w poprzednim okresie rozwojowym - statycznie. Dziecko jest najczęściej zafascynowane ruchem własnym i otaczającego je świata - samo przemieszcza się, ale również pcha i ciągnie różne przedmioty: samochodziki, zwierzaki i setki innych rzeczy. Tak już teraz będzie - coraz bardziej rozszerzają się możliwości zabawy, wydłuża się okres koncentracji uwagi na jednej czynności. Prawdziwy przeskok nastąpi wprawdzie dopiero około czwartego roku życia (dziecko czteroletnie potrafi nieprzerwanie bawić się dwa razy dłużej niż trzyletnie).

Do końca drugiego roku życia przeważa u dzieci zabawa samotna, to rodzice lub opiekunowie są łącznikiem malucha z otaczającym go światem. Dziecko łaknie nowych wrażeń i bodźców, dzięki nim ćwiczy pamięć i wyobraźnię, co pozwala mu w następnych okresach rozwojowych rozszerzać sferę swego działania.

Proste zabawy manipulacyjno-funkcjonalne zdecydowanie zastępowane są pod koniec drugiego roku życia zabawami konstrukcyjnymi, coraz częściej związanymi z odgrywaniem różnych ról - początkowo sprowadzających się do roli genialnego budowniczego i ... burzyciela. Równie bowiem ciekawie wygląda wieża z kilku klocków, jak i rozsypujące się z miłym stukotem pojedyncze klocki. Z wiekiem działania “destrukcyjne” są coraz rzadsze, ale nie oburzajmy się, gdy dla celów poznawczych młodszy przedszkolak rozgniata dopiero co ulepionego z plasteliny zwierzaczka. Z tych samych powodów roczne dziecko rwie na strzępy kawałki papieru i obserwuje ich wirowanie w powietrzu - to są wszystko działania poznawcze a nie złośliwe “psucie”. Niestety ta sama idea przyświeca dziecku - tzn. pęd do wiedzy - gdy rozkłada na części pierwsze wspaniałe autko, które tak podobało się tatusiowi. Musimy to brać pod uwagę, gdy planujemy jakiś zakup zabawki. Pomyślmy najpierw, czy nasze dziecko nie jest właśnie na etapie “co jest tam w środku, że tak piszczy ?” Jest to na szczęście okres przejściowy, potem dziecko zbiera już informacje w inny sposób.

Wiek przedszkolny to niezwykle intensywny okres rozwoju intelektualnego, emocjonalnego i fizycznego. Każdy dzień przynosi nowe doznania, wrażenia, umiejętności, poszerza wiedzę, to z kolei pozwala więcej zrozumieć i zapamiętać, by wyciągać wnioski. Dzieci w tym wieku ( od trzech do pięciu lat) bardzo różnią się między sobą, dlatego trzeba nauczyć się patrzeć na dziecko i słuchać go. Mądrze pomagać mu, również odpowiednio dobierając odpowiednie zabawki.

Zabawka nie może być ani “za duża” ani “za mała”.

Nie ma sensu kupowanie dziecku zabawki, z której już wyrosło jak z ubiegłorocznych spodenek. Taka zabawka jest nudna w swej prostocie, niczego nowego nie pokaże, nie nauczy, niczym nowym nie zadziwi. Nie ma tu znaczenia, że wygląda trochę inaczej. Podobnie ma się sprawa z zabawką “za mądrą”. Zdecydowane wyprzedzanie faz rozwojowych nie ma większego sensu, zamiast lekko stymulować rozwój dziecka, starać się mu pomagać, możemy zniechecić je do wysiłku, skoro i tak nie przynosi on pożądanych przez rodziców efektów. Nie starajmy się zaspokajać poprzez dziecko własnych ambicji. Skomplikowane reguły niektórych gier planszowych będą dla większości pięciolatków czarną magią, choć zdarzają się podobno pięcioletni szachiści. Odłożenie zabawki na półkę - z komentarzem “jak podrośniesz, to się tym pobawisz” - jest po prostu nieludzkie. To tak, jakby puszystej żonie mąż kupił cudowną suknię, ale do włożenia po zrzuceniu trzydziestu kilogramów.

Jeżeli nie wiemy, co kupić przedszkolakowi - kupmy mu lepiej plastelinę, modelinę, farby, bloki rysunkowe, kredki - to się zawsze przyda. Jest to bowiem okres intensywnych zajęć twórczych, a im bliżej do zerówki, tym ważniejsze stają się zdolności manualne. Jeżeli dziecko unika tego typu zajęć, bo mu “nic nie wychodzi”, znajdźmy inne formy usprawnienia paluszków. Jeżeli brakuje dziecku dodatkowo cierpliwości, nie starajmy się usprawniać go, nakłaniając do żmudnych prac nad układaniem koraliczków - zanudzi się śmiertelnie, a efekt będzie i tak żaden. Tego typu zabawki - licznie występujące w sklepach z zabawkami - produkowane są tylko chyba z myślą o cierpliwych dzieciach (podobno są takie).

Jeszcze raz należy podkreślić, że zabawka musi być dobrana do dziecka, a nie po prostu kupiona. Pewną wskazówką jest oczywiście wiek dziecka, ale przecież równolatki różnią się często diametralnie. Przedszkolaki zainteresowane są tak różnymi formami aktywności, począwszy od grupowych zabaw ruchowych z piłką, skakanką, gumą itd., poprzez zabawy w role (w dom, w sklep, w lekarza itd), zabawy konstrukcyjne, gry i zabawy z regułami, iż trudno sobie wyobrazić, że każde dziecko w równym stopniu lubi to samo.

Nastawmy się na to, że niektóre gry i zabawy wymagać będą naszego udziału. Jeżeli nie lubimy np. grać z naszym dzieckiem-jedynakiem w gry planszowe - nie kupujmy mu kolejnej, nawet najpiękniejszej, bowiem sprawimy mu tym tylko znowu przykrość.

Systematyczny rozwój przedszkolaka powinien również przebiegać harmonijnie, tzn. rozwojowi fizycznemu (ruchowemu, manualnemu) powinien towarzyszyć rozwój emocjonalny i umysłowy (dzieci coraz lepiej zapamiętują, kojarzą, rozwija się ich zmysł obserwacji, spostrzegawczość). Wiele mądrych zabawek pomoże im w tej trudnej pracy, jaką jest zabawa, pozwalająca osiągnąć ten harmonijny rozwój.

W okresie wczesnoszkolnym dziecko jest już uczniem, ale jeszcze stosunkowo dużo czasu poświęca zabawie, choć ma ona już coraz więcej elementów pracy ucznia. Są to najczęściej takie zabawy, które w sposób nie zawsze wprawdzie bezpośredni, ale pomagają w lepszym opanowaniu obowiązków szkolnych. Dzieci często sięgają po bardziej skomplikowane zabawki konstrukcyjne, gry z rozbudowanymi regułami, przedmioty służące twórczości, np. artystycznej.

Zaczynają być bardzo ważne gry sprawnościowe (zarówno fizyczne, jak i umysłowe).

Mniej więcej od dziesiątego roku życia można zauważyć dominujące znaczenie dynamicznych zabaw grupowych - miejsce klasycznych zabawek zajmuje coraz częściej sprzęt sportowy bądź zabawki o zbliżonym do sportowego charakterze oraz gry zręcznościowe, konstrukcyjne, taktyczne z coraz bardziej skomplikowanymi regułami, oczywiście gry telewizyjne, komputerowe, zabawki elektroniczne i inne kosztowne cuda nowoczesnej techniki, którymi młodzież jest zafascynowana.

Niezależnie od tego, o jakim okresie życia dziecka mówimy, jedno jest pewne: najmniej ciekawa będzie dla niego “zabawka skończona”, tzn. taka, z którą nic się już nie da zrobić, po prostu ona bawi się sama ze sobą, wykluczając jakąkolwiek aktywność dziecka. Jest tylko przedmiotem, czasem bardzo ładnym, ale po pięciu minutach najczęściej ląduje w odległym kącie, tak by nie przeszkadzała w zabawie. Nie ma żadnych funkcji, nie pobudza ani wyobraźni, ani uczuć. Przykładem może być nakręcany zwierzak, który chodzi i bardzo “umownie” imituje głos prawdziwego. Chodzi, więc nie można udawać, że się z nim chodzi, szczeka, a dzieci tak lubią udawać zwierzaczki, na przytulankę też się nie nadaje, bo jest za sztywny i ma zimny mechanizm i baterie w brzuchu. A przytulanka - jakakolwiek - musi być miękka, miła i wtulać się, no i przede wszystkim zawsze być, gdy się jej potrzebuje.


infotekafundacjafk
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce internetowej. zamknijzamknij