Mikołaju, czy na pewno chcesz ubezpieczyć smartphona ?

Nie wszyscy wierzą w św. Mikołaja, ale z okazji Świąt Bożego Narodzenia większość z nas obdarowuje najbliższych prezentami, stajemy się na chwilę Mikołajami. Jak twierdzą analitycy św. Mikołaja, na szczycie listy życzeń naszych pociech znajdują się smartphony, tablety i laptopy. Wiedzą o tym również rodzice, którzy - nie chcąc przesadnie obciążać św. Mikołaja - sami udają się do sklepów RTV AGD, aby nabyć wymarzone prezenty.

W sklepie od progu wita ich uśmiechnięty sprzedawca, pytając, w czym może pomóc. Po wyborze odpowiedniego modelu urządzenia i przed sfinalizowaniem transakcji sprzedawca odwołuje się jeszcze do przezorności kupujących. Zwraca ich uwagę na to, że ten drogi i delikatny sprzęt może się przecież zepsuć, może wypaść z rąk czy też zostać przez przypadek zalany, a wtedy radość obdarowanego szybko zamieni się w ogromny smutek, który będzie się dało zażegnać jedynie kupnem kolejnego, nietaniego przecież, urządzenia.

Na szczęście jest proste rozwiązanie. Sprzedawca informuje, że istnieje na to łatwe remedium i on właśnie je ma . Jest nim ubezpieczenie produktu. Za jedyne kilkaset złotych dopłaty będziemy mogli spać spokojnie i jeżeli tylko coś złego stanie się z naszym podarkiem, zostanie on szybko i sprawnie oraz - co najważniejsze - nieodpłatnie naprawiony lub wymieniony.

Propozycja ta wydaje się nam jak najbardziej rozsądna i opłacalna. Wiadomo bowiem, że urządzenia takie często ulegają zniszczeniu, szczególnie jeśli używa ich młoda, energiczna i nie zawsze ostrożna osoba. Przystajemy więc na tę propozycję i udajemy się do punktu sprzedaży, gdzie czeka na nas plik dokumentów do podpisu. Tak się składa, że się śpieszymy, bo ten prezent to dopiero wierzchołek góry lodowej naszej listy przedświątecznych zakupów i nie zarezerwowaliśmy sobie kilku dodatkowych godzin na dokładną analizę przedstawionej dokumentacji. Podpisujemy więc dokumenty, opierając się wyłącznie na zaufaniu do uśmiechniętego i życzliwego sprzedawcy, nie wiedząc, że właśnie obdarowaliśmy i jego świątecznym podarunkiem w postaci prowizji od sprzedanego ubezpieczenia.

W czasie świąt odczuwamy radość z uśmiechu obdarowanych i chcemy, aby chwila ta trwała wiecznie.

Niestety, najnowszej generacji smartphone wysunął się przypadkiem z rąk naszej pociechy i podążył na brutalne spotkanie z twardą posadzką, z którego nie mógł wyjść zwycięsko. Pamiętając jednak o ochronie przed wszelkimi złymi zdarzeniami, jaką daje nam ubezpieczenie, o czym zapewniał sprzedawca, udajemy się do punktu zakupu.

Tym razem nie rozmawiamy jednak z uśmiechniętym sprzedawcą, ale z bezwzględnym egzekutorem, który z żelazną konsekwencją informuje nas, że wykupione przez nas ubezpieczenie nie obejmuje takiego przypadku i ewentualne koszty naprawy będziemy musieli pokryć z własnej kieszeni. Początkowo jesteśmy tą informacją niezwykle zaskoczeni, bo przecież sprzedawca sugerował coś innego. Jednak po przedstawieniu nam odpowiednich zapisów umowy ubezpieczenia, którą przecież sami podpisaliśmy, szybko orientujemy się w sytuacji i - godząc się z losem - pokornie wracamy do domu z poczuciem niesprawiedliwości.

Można oczywiście w takiej sytuacji powoływać się na fakt, że zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez sprzedawcę ubezpieczenia i żądać zwrotu zapłaconej kwoty ubezpieczenia. Jednakże zdajemy sobie sprawę, że udowodnić, że tak było, będzie nam bardzo trudno.

Pamiętajmy zatem, że większość sprzedawanych nam ubezpieczeń sprzętu RTV AGD nie obejmuje sytuacji, kiedy sami przyczynimy się w jakikolwiek sposób do jego zniszczenia. I nie jest tak, że jeżeli wyleje nam się na urządzenia woda lub strącimy je ze stolika, to dostaniemy z ubezpieczenia jakiekolwiek pieniądze.

Umowy ubezpieczenia takiego sprzętu zazwyczaj obejmować będą bowiem jedynie celowe zniszczenie lub uszkodzenie urządzenia przez osobę trzecią lub uszkodzenie na skutek nagłego, niemożliwego do przewidzenia zdarzenia zewnętrznego w stosunku do ubezpieczonego lub osoby fizycznej upoważnionej przez ubezpieczonego do użytkowania. Obejmować będzie to zatem przykładowo sytuacje, gdy ktoś złośliwie rozbije nam smartphona albo ulegniemy wypadkowi samochodowemu, który spowodował inny kierowca, wskutek czego zniszczeniu ulegnie również sprzęt.

Nie dajmy się więc wprowadzać w błąd miłym sprzedawcom i czytajmy dokładnie dokumenty, które podpisujemy, a przed zapłatą kilkuset złotych zastanówmy się, czy ubezpieczenie o zakresie wynikającym z umowy jest nam naprawdę potrzebne.

 

 

 


infotekafundacjafk
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce internetowej. zamknijzamknij