Prosument na etapie planowania powinien być świadom, że działania natury np. gradobicie,  mogą uszkodzić instalację, szczególnie fotowoltaiczną, a umiejscowienie jej w pobliżu drzew owocowych może skutkować regularnym brudzeniem jej ptasimi odchodami . Należy być na to przygotowanym. 

 

 

Prosument zdecydował się na zakup i montaż instalacji fotowoltaicznej na swojej posesji. Znajdował się na niej dom, garaże, budynek gospodarczy oraz dość rozległy sad. Plan zakładał, że instalacja ma przede wszystkim produkować energię na potrzeby własne gospodarstwa domowego prosumenta i w ten sposób prowadzić do redukcji obciążeń finansowych, związanych z opłatami za energię elektryczną. Instalacja miała być instalacją on-grid. Jej projekt nie przewidywał, przynajmniej na wstępnym etapie montażu, akumulatorów energii.

Początkowo planował umieszczenie instalacji na dachu swojego domu, jednak w toku przygotowań i planów z tym związanych sam prosument, który ze względu na wykształcenie i rodzaj wykonywanej działalności posiadał wiedzę z zakresu budownictwa i sztuki dekarskiej, uznał, że umieszczenie instalacji na dachu należącego do niego budynku mieszkalnego może być problematyczne ze względu na jego stan techniczny. Jako że remont poszycia dachowego planowany był dopiero na lata następne, uznał, że należy poszukać alternatywnego miejsca zlokalizowania instalacji.

Planując wykonanie instalacji, prosument uznał, że w celu redukcji kosztów dokona samodzielnego zakupu komponentów oraz wszystkich tych czynności, które nie wymagają uprawnień Certyfikowanego Instalatora instalacji OZE ani uprawnień równorzędnych.

Pierwszym etapem inwestycji było ustalenie jej lokalizacji. Prosument przy wybranym modelu nie miał możliwości dokonania pomiarów nasłonecznienia na posesji, więc posłużył się jedynie ogólnodostępnymi danymi i teoretycznymi wyliczeniami dotyczącymi m.in. ruchu słońca.

Jako że bardzo dbał o estetykę posesji, chciał, aby instalacja wkomponowała się w otoczenie. Uznał, że posadowi elementy instalacji na układzie nadążnym, tzw. trackerze, i umieści je nieopodal sadu. Mając stosowne umiejętności uznał, że sam wykona konstrukcję, na której zamontuje panele, sam dokona ich montażu i przeprowadzi wszystkie prace przygotowawcze, związane z przyszłą usługą, którą będzie wykonywał certyfikowany instalator. Z punktu widzenia estetyki był bardzo zadowolony z takiego rozwiązania.

Przechodząc do fazy planowania i zakupu komponentów instalacji, rozpoczął zbieranie opinii i informacji a temat poszczególnych producentów i konkretnych elementów instalacji. Jako że miała się znaleźć na odsłoniętym terenie w pobliżu drzew, interesował go przede wszystkim temat odporności pokrytych warstwą szkła paneli na zjawiska atmosferyczne takie, jak gradobicie, oraz fizyczna ich wytrzymałość, np. w przypadku gdyby w trakcie wichury na instalację spadła złamana gałąź drzewa. Z informacji marketingowych producentów i sprzedawców można było się dowiedzieć, że co do zasady panele odporne są na gradobicie.  

W momencie, w którym zdecydował się już na konkretną markę i liczbę paneli, postanowił przejść do finalizowania zamówienia. Uznał jednak, że zanim dokona zakupu, zbada lokalny rynek i poszuka osoby z uprawnieniami, która będzie mogła zająć się zainstalowaniem zakupionych komponentów.

Instalator, z którym nawiązał kontakt prosument, zwrócił mu uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, że należy z rezerwą podchodzić do informacji i zapewnień producentów dotyczących ochrony przed gradobiciem. Chcąc się zabezpieczyć przed takim ryzykiem, należy pomyśleć o zawarciu umowy ubezpieczenia.

Druga kwestia dotyczyła lokalizacji. Wybrane przez prosumenta miejsce lokalizacji paneli mogło mieć wpływ na znaczące obniżenie jakości działania instalacji. Przede wszystkim w swoich założeniach dotyczących jej położenia nie wziął on pod uwagę cienia, jaki drzewa owocowe będą rzucać na miejsce zlokalizowania układu. Ponadto, na co wcześniej prosument w ogóle nie zwracał uwagi, szczególnie w sezonie wiosenno-letnim, kiedy układ w założeniu działać ma najwydajniej, na drzewach owocowych znajduje się bardzo duża liczba ptaków, których odchody mogą zanieczyszczać panele, odcinając dostęp słońca i obniżając sprawność ich działania.

W przypadku zabrudzeń takich, jak kurz czy pył często woda deszczowa w wystarczającym stopniu oczyszcza powierzchnię paneli. Rozwiązanie to może okazać się jednak niewystarczające  w przypadku ptasich odchodów. Za namową instalatora prosument zmienił więc  lokalizację swojej instalacji na miejsce bardziej nasłonecznione i oddalone od drzew owocowych.